Powoli, bo mój Antek ciągle łapie jakieś infekcje i często choruje, więc nie mam dużo czau na pracę. A królewicz jest najważniejszy. Moje zasmarkane dziecię koloruje obrazki w kolorowance, a ja na boku jego kredkami szkicuję sobie na karteluszkach.
Bo po takiej przerwie głowa pełna pomysłów :)
Rozrobiłam już kwas, pocięłam blachę, nowe, świeże farby czekają na półce, mrugając do mnie kolorowymi etykietkami na opakowaniach.
Nowa grafika jest w fazie trawienia w kwasie, a ja póki co poćwiczyłam sobie na nowej prasie odbijanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz